Fabryki motoryzacyjne coraz chętniej zapełniają luki kadrowe pracownikami z Ukrainy. Z raportu Exact Systems „MotoBarometr 2022” wynika, że robi tak 72% pracodawców. To o 14 p.p. więcej niż w 2021 roku. Nie jesteśmy jednak jedyni – o Ukraińców rywalizujemy przede wszystkim z południowymi sąsiadami. W Słowacji 76% motozakładów zatrudnia Ukraińców, a w Czechach 69%. O kadrę ze Wschodu coraz mocniej zabiegają Niemcy. W ciągu roku liczba tamtejszych fabryk, które wspierają̨ się obywatelami Ukrainy, wzrosła dwukrotnie (z 15% do 30%).
– Branża motoryzacyjna – polska, europejska czy w wymiarze globalnym – od początku pandemii zmaga się z licznymi problemami. I kiedy wydaje się, że jeden pożar zostaje ugaszony, obok zaczyna tlić się następny. Dane dotyczące produkcji i sprzedaży pojazdów nie napawają optymizmem, daleko nam do wyników przedpandemicznych. Jednak popyt na nowe samochody, i to coraz częściej te elektryczne, jest wciąż spory, co zgłaszają sami dilerzy. Zakłady motoryzacyjne muszą na niego odpowiedzieć, a nie stanie to się bez pracowników. Z MotoBarometru wynika, że w aż 7 na 11 badanych krajów odsetek firm planujących wzrost zatrudnienia w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy wynosi minimum 50%. Wśród nich znajduje się Polska. Jesteśmy w trójce krajów z największym zatrudnieniem w branży motoryzacyjnej w Europie, po Niemczech i Francji. I najnowsze dane wskazują, że ani wojna w Ukrainie ani pandemia tego nie zmienią – mówi Jacek Opala, członek zarządu Exact Systems.
Potrzeby kadrowe rosną
W Polsce połowa zapytanych oczekuje wzrostu zatrudnienia, o 11 p.p. więcej niż w 2021 roku. Podobnie jak w poprzednich latach, większość zgłasza zapotrzebowanie na pracowników produkcyjnych niższego szczebla (70%), 41% będzie szukać pracowników średniego szczebla, a 7% będzie rekrutować kadrę menedżerską. Warto podkreślić, że w Niemczech i Turcji więcej fabryk poszukuje specjalistów (odpowiednio 63% i 69%) niż pracowników niższego szczebla (odpowiednio 30% i 61%).
- Zakłady produkcyjne, mimo mniejszego ruchu w salonach, będą zatrudniać, bo w wyniku „pożarów”, z którymi miały, a w wielu przypadkach wciąż mają, do czynienia, bardzo wiele zamówień czeka na realizację w kolejce. To właśnie dlatego na wybrany model, najczęściej indywidualnie skonfigurowany, nierzadko trzeba czekać od 4 do 6 miesięcy – tłumaczy Jacek Opala.
Większe potrzeby kadrowe są w Turcji, gdzie aż 79% firm sygnalizuje wzrost zatrudnienia w najbliższych miesiącach, w Rumunii (74%), Węgrzech (69%), Czechach (59%), Holandii (56%) oraz Słowacji (55%). Nieco mniejsze w Portugalii (39%), Niemczech (38%) i Hiszpanii (31%).
Niemcy potrzebują Ukraińców
Zakłady motoryzacyjne w Polsce bardzo chętnie zapełniają luki kadrowe pracownikami z Ukrainy. Robi tak blisko 3 na 4 pracodawców (72%). To o 14 p.p. więcej niż w 2021 roku. Rosnące zainteresowanie kadrą ze Wschodu potwierdzają dane Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej za 2021 rok. W drugim pandemicznym roku urzędy pracy zarejestrowały niemal 2 mln oświadczeń, które umożliwiają pracę do 6 miesięcy w Polsce (o 30% więcej r/r). O jedną czwartą, do ponad 504 tys., wzrosła natomiast liczba zezwoleń wydanych obcokrajowcom na pracę do trzech lat. 2 na 3 z nich dotyczyły Ukraińców.
O kandydatów ze Wschodu motobranża w Polsce walczy przede wszystkim z południowymi sąsiadami. W Słowacji 76% zakładów motoryzacyjnych zatrudnia Ukraińców (+30 p.p. r/r), a w Czechach 69%. Co ciekawe, w ciągu roku liczba niemieckich zakładów, które wspierają się obywatelami Ukrainy, wzrosła dwukrotnie (z 15% do 30%).
- Nasi zachodni sąsiedzi mają coraz większe problemy kadrowe i już od kilku lat pracują nad liberalizacją przepisów o zatrudnieniu obcokrajowców. W ten sposób chcą częściowo otworzyć swój rynek pracy na specjalistów spoza Unii Europejskiej, w tym między innymi z Ukrainy. O ile dla większości Ukraińców szukających schronienia przed wojną, a potem pracy, krajem pierwszego wyboru z uwagi na bliskość kulturową i językową pozostaje Polska, o tyle osoby nieco bardziej wykształcone chętnie wybierają się za Odrę. A jak wynika z naszego badania, w Niemczech więcej fabryk motoryzacyjnych potrzebuje specjalistów niż pracowników niższego szczebla – mówi Jacek Opala.
Mniejsza pula pracowników
Jakie są obecnie największe problemy związane z zatrudnieniem? Niemal od początku realizacji badania, pierwsze dwa wyzwania HR-owe pozostają bez zmian, jedynie wymieniają się miejscami. W 2021 roku najwięcej przedstawicieli automotive wskazało na wysokie oczekiwania płacowe (55%) oraz małą liczbę kandydatów do pracy (51%). W tym roku jest odwrotnie, choć odsetek odpowiedzi jest na zbliżonym poziomie. 56% osób wskazało na małą liczbę kandydatów do pracy, a 53% na wysokie oczekiwania płacowe.
W kontekście wojny, jaka toczy się od lutego na terytorium Ukrainy, warto zwrócić uwagę na dwa inne wyzwania – powrót Ukraińców zatrudnionych w Polsce do ojczyzny oraz mniejszą dostępność pracowników z zagranicy. Łącznie na nie wskazuje 27% zapytanych. A biorąc pod uwagę fakt, że co drugi zakład motoryzacyjny chce więcej zatrudniać, to spory problem dla branży.
Artur Migoń z Antal wskazuje, że rozwiązaniem, jakie mogą doraźnie zastosować pracodawcy, może być dostosowanie części zadań dla kobiet i osób starszych. – Wiele z nich zasili branżę HORECA. W logistyce jest możliwe wyszkolenie kobiet-kierowców, możliwa jest także praca w produkcji, gdzie kluczową kompetencją są wysokie zdolności manualne jak i praca niewymagająca przenoszenia cięższych komponentów. Wciąż jednak pozostaje kwestia kadry do prac cięższych. Tu warto otworzyć się na zatrudnienie pracowników innych narodowości, na przykład z Gruzji i Mołdawii czy jeszcze dalej – z Indonezji i Wietnamu – mówi Artur Migoń, wiceprezes zarządu Antal.